poniedziałek, 10 października 2011

Ksiądz cz.3 - wypróżnianie suki


Kiedy zostałam zerżnięta na łóżku, rozwiązali mnie i zrzucili na podłogę. Dostałam jeszcze kilka batów po plecach i dupie, a potem ktoś założył mi obrożę na szyję. Nie zdjęli mi nakładek na oczy więc nadal nie widziałam nic. Ciągnęli mnie za sobą i czasem tylko mówili, że na mojej drodze jest jakaś przeszkoda. Oczywiście nie zawsze, chcieli popatrzeć jak uderzam i drzwi albo meble.

Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Poczułam trawę - wyprowadzili mnie na zewnątrz. Nie wiedziałam dokładnie gdzie jestem i co chcą ze mną zrobić. Teraz mogli być zdolni do wszystkiego - umowa z moim Panem mówiła, że ksiądz będzie sam. Została złamana. Kto wie, co zrobią teraz?

Szliśmy tak po trawie, gdy nagle kazali mi się zatrzymać. Towarzyszył temu bat w plecy. Stałam posłusznie w miejscu

- Teraz nasza szmata będzie sobie biegać na czterech łapach między drzewami. Będziemy ci mówić gdzie masz lecieć - w końcu nic nie widzisz. - dostałam kolejne baty.

- Dobry pomysł - już ja jej przypilnuje. - powiedział drugi głos.

- Idź kurwo, byle szybko.

Zaczęłam iść. Nie miałam pojęcia gdzie mam iść. Szłam prosto, ale dostałam batem i usłyszałam tylko "w lewo kurwo, tam jest krzak". Błądziłam tak bita batem przez dobrych kilka minut - na szczęście nie bił mocno. Skóra się nie rozcięła, jedynym problemem był ból pleców, dupy i kolan. Byłam cała naga, więc wszystkie gałęzie ocierały się o moje ciało.

Po kilku (nastu?) minutach takiego chodzenia i dostawania batem, zachciało mi się kupę. Miałam ochotę już od pewnego czasu, ale nie było tak źle. Poczułam, że ktoś ciągnie mnie za smycz, dlatego postanowiłam skorzystać z okazji i poprosić o możliwość wypróżnienia się. Tak jak mówił ksiądz - łasiłam się do nogi. Zrozumiał moją prośbę.

- Szmata chce się wysrać. Co z nią zrobimy?
- Niech sra przy nas.
- Wiem o tym, ale co jeszcze?
- Niech nasra na trawnik, a potem każemy jej wynieść to w łapach?
- Dobry pomysł.

Przeraziło mnie to, co powiedzieli. Odsunęłam się od nogi by dać sygnał, że jednak nie chcę. Nic to nie dało. Powiedzieli tylko, że nie mogę zmienić zdania i zaczęli mnie gdzieś ciągnąć.

- No, teraz suka przyjmie odpowiednią pozycję i zacznie srać.

Ustawili mnie w pozycji kucania podpartą łapami z przodu. Nogi miałam rozszerzone. Kazali mi zaczynać, więc to zrobiłam. Czułam, jak wszystko powoli ze mnie wychodzi. Zaczęłam też sikać, ale szybko nakrzyczeli na mnie.

- O tym nie było mowy, szmato. Nie wolno ci lać. Jeszcze kropla i dostaniesz taki wpierdol że nie wrócisz żywa do właściciela.

Cóż miałam robić? Starałam się nie sikać. Na szczęście pęcherz nie był jeszcze pełny. Zrobiłam kupę na trawnik i chciałam wrócić do pozycji suki, ale nie pozwolono mi. Zamiast tego ktoś popchnął mnie w tył tak, że usiadłam na całym gównie brudząc sobie ręce, dupę, krocze, uda i stopy.

- Ups, suka narobiła bałaganu. Wiesz, że będziesz musiała to posprzątać? Masz zebrać rękami wszystko co narobiłaś i położyć sobie to na plecach albo głowie. Gdzie wolisz. Masz to przenieść do odpowiedniego miejsca, trawnik ma być czysty.

Dostałam batem na znak "startu". Robiłam co kazali wstrzymując oddech. Rzucałam sobie swoje własne gówno na plecy, dupę i włosy. Czułam, że wszystko się na mnie klei. Wiedziałam, że gdy wezmę oddech nosem - zwymiotuję. Robiłam tak przez jakąś chwilę aż do momentu, gdy nie znajdowałam już na trawie śladów kału.

- Dobra kurwa. Teraz za nami.

Prowadzili mnie z powrotem. Przywiązali do drzewa i zaczęli polewać wodą. Chyba zmyli ze mnie całe gówno, chociaż nie mogłam się przyjrzeć bo nadal miałam klapki na oczach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz