czwartek, 10 maja 2012

Uniwersytet - Pierwsza kara

Po wyjściu od Nauczyciela WFu poszliśmy do sali, w której odbywały się tortury, kary i szkolenie dominujących w zadawaniu bólu. Na ścianach wisiały baty i pejcze, a za zasłoną widziałam także noże, nożyczki, obcęgi, kombinerki i masę innych metalowych narzędzi. Na szczęście tamto miejsce nie było przeznaczone dla mnie.



Kiedy weszliśmy do pokoju, mężczyzna zawołał kogoś i moim oczom ukazał się wątłej postury mężczyzna. Miał pewnie koło 50 lat, bo był już siwiejący. W jego oczach widziałam maniakalny błysk, widocznie bardzo lubił swój "pokoik".

- Przyprowadziłem nową, by zobaczyła co tutaj masz. - powiedział ten, który mnie przyprowadził.
- Dobrze, dam jej pokaz i uzmysłowię na czym polega moja praca. - odparł starszy mężczyzna.
- Więc ja zaczekam na zewnątrz. - powiedział facet i wyszedł. Zostałam sam na sam z nowo poznanym pracownikiem szkoły.
- A więc jesteś tu nowa.
- Tak, proszę Pana.
- Nie pozwoliłem ci się odzywać. Jak widzisz, jest to pokój tortur, a ja sprawuję nad nim opiekę. I sprawię też nad tobą, jeśli jeszcze raz się odezwiesz. Rozejrzyj się i podaj mi to, czym chcesz być dziś bita.

Serce zaczęło mi łomotać. Nie wiedziałam co wybrać, wszystko wydawało się bardzo bolesne. Wybrałam coś na kształt linijki. Nie był to dobry pomysł, bo długotrwałe bicie nie było w stanie rozciąć skóry, a więc mężczyzna mógł bić, dopóki miał ochotę.

Zapiął mi kajdanki, gdy ręce miałam z tyłu. Kazał uklęknąć i pochylić się. Wymierzył na moją dupę równe 50 uderzeń. Po nich kazał mi liczyć. Ledwie powstrzymywałam łzy i doliczyłam tylko do 65. Regulamin zabraniał krzyku i płaczu, w związku czym mężczyzna szybko podszedł do mnie, podciągnął moja głowę do góry za włosy i zaczął przeraźliwie krzyczeć:

- Nie wiesz, głupia szmato, że tutaj nie można ryczeć? Jesteś zerem, skoro nawet w pierwszy dzień nie potrafisz się zachować. Ale ja ci pokażę, gdzie twoje miejsce. Wstawaj.

Nie mogłam wstać, bo miałam ręce skute za plecami. Przewróciłam się, a on kopnął mnie w brzuch i nadal krzyczał.

- Jak jeszcze raz nie wykonasz rozkazu, to będę cię kopał po pysku, a potem między nogami, więc rusz tą tłustą dupę i wstawaj.

Płakałam nadal, ale udało mi się wstać. Dostałam mocny cios w twarz i zostałam pociągnięta za włosy w stronę tajemniczego pokoju, w którym ukryte były narzędzia tortur.

Znajdował się tam też stół, który miał wymiary okolo metr na 30 cm. Mężczyzna położył mnie na nim tak, by moje plecy były wystawione na jego łaskę. Rozkuł mi ręce, po czym ponownie spiął je pod spodem. Zrobił to samo z nogami. W tej chwili byłam bezbronna, bez możliwości ruchu.

Słyszałam, jak wyciąga coś z jakiejś szafki. Później był tylko świst powietrza i ból przeszył moje plecy.

- Chcesz się tak bawić, szmato? Nadal masz zamiar płakać?

Bił mnie dalej.

- Licz, ty góro mięsa. Raz, dwa!

- Raz...

Płakałam dalej, a on bił coraz mocniej. Po około dwudziestu, zmienił narzędzie i bił znowu linijka, by nie zostawić blizn. Linijka uderzyła moje plecy równe 50 razy (liczyłam na głos), a później tyle samo dostały uda i dupa.

Na koniec odpiął mi nogi i bił po stopach. Musiałam liczyć tak jak wcześniej, ale skończyło się na trzydziestu uderzeniach na każdą stronę.
Kiedy rozpiął kajdanki na nadgarstkach, zrzucił mnie ze stołu i chwycił za włosy. Powiedział mi do ucha:

- Już wiesz, co robię tu z takim gównem jak ty. Czuję, że będziemy się często widywać.
Nie wiedziałam, jakim cudem dam radę przeżyć w tej szkole więcej niż jeden dzień...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz